Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

zakuta pałko, dlaczego Aleksander Mugden nie mógł tam wejść — a Beniamin może? Rozumiesz, koźle uparty!
— Mój ty wielce rozumny człowiecze, czemże cię przekonam, że jesteś głupi?! Przypuśćmy nawet, że Beniamin przejdzie po za „góry ciemności“ przypuśćmy że je nawet przeszedł, to jeszcze wypadnie mu szukać kraju, w którym mieszkają „czerwone żydki“. Niech go szuka! ha! ha! ha! znajdzie go on „morgen, nachen kałten kugel“!...[1]
— Pfe, Icku! dalibóg pfe! głupstwa pleciesz...

— Czekaj no, czekaj, mądralo... jest tam przecie jeszcze rzeka Sambatya! no, ciekawy jestem, jak on sobie poradzi z Sambatyą!? Przypuśćmy, że już wszystko przeszedł — i pustynie i „góry ciemności“, że już jest nawet blizko dzieci Mojżesza... tymczasem staje nad brzegiem Sambatyi i... ptru! stój! Kamienny deszcz pada aż huczy, zbliżyć się nie można... Na to już nie poradzi

  1. Dosłownie: „jutro po zimnym kuglu“. Przysłowie to przypomina nasze: „jak rak świśnie“.