cami, witano dowcipkami, przymówkami różnemi i śmiechem.
Kto inny, na ich miejscu, możeby wbił się w dumę i pychę od takiego honoru — ale nasi podróżnicy byli to ludzie prości i nie robili sobie z tego wielkich rzeczy. Owacye jakie im czyniono, przyjmowali z filozoficznym spokojem, Beniamin marzył wciąż o wyższych celach, a Senderił dbał tylko o to, aby torba była pełna i ażeby w kieszeni znalazło się zawsze parę groszy na jakieś gwałtowne a nieprzewidziane wydatki... Czy kto z uśmiechem dawał, czy z niechęcią, to było im wszystko jedno: byle tylko dał!
„Hajnt is purym, morgen is ojs
„Gib mir a groszen, un trajb mich arojs“[1].
Oto znana żydowska piosneczka, malująca dokładnie obyczaj chodzenia po domach i żebrania. Senderił, chodząc od domu do domu, często ją sobie przyśpiewywał półgłosem...
— „Git morgen, Gott hełf“ (dzień do-
- ↑ Dzisiaj jest Purym — jutro także jest; daj mi grosz i wyrzuć mnie za drzwi.