Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

kiem i pięknie zabudowanem. Gdy ktoś wjeżdża do tego miasta po raz piewszy, zdaje mu się, że tam jest ruch, że życie wre i kipi. Przypatrzywszy się jednak bliżej, można się przekonać, że to jest nic innego jak Tuniejadówka, tylko trochę większa.
Mieszkańcy tego miasta jedzą, kładą się spać i znów jedzą — i czynią to w ściśle oznaczonych godzinach. Od śniadania czekają do obiadu, od obiadu do kolacyi i znów do śniadania; w taki sposób upływa im życie. Śniadanie, obiad i kolacya, są to niby karczmy na drodze ich życia, karczmy, do których nieustannie zdążają na popas i wytchnienie po nieustannem próżnowaniu.
Patrząc się na życie tych ludzi, można przypuszczać, że samo już powietrze Teteriwki usposabia do lenistwa i ospałości.
Gdy wśród mieszkańców Teteriwki znajdzie się człowiek z energią z inicyatywą i z chęcią do pracy, do zrobienia czegoś... bardzo prędko zleniwieje, zgnuśnieje, a ze wszystkich dobrych chęci, pozostanie w nim tylko chęć... do jedzenia i spania.
Beniamin widział w Teteriwce stancye prowincyonalnych „zbroszczyków“ i plenipotentów miasteczkowych. Ci wyjeżdża-