i jeżeli (niech was Bóg strzeże) nie upadniecie na ostrych kamieniach, które w obfitości tu leżą, to idźcie dalej, dalej (jeżeli nie połamiecie nóg, chowaj Boże), idźcie wciąż dalej, dopóki nie traficie na plac. Tu, na tym placu, znajdziecie całą kwintesencyę miasta Głupska — i, jeżeli można powiedzieć o „Teteriwker gass“ że jest żołądkiem miasta, to co do owego placu należy przyznać, że jest sercem Głupska. Tu drga i pulsuje wszystko, tu jest główne ognisko życia. Tu znajdują się klety, kletki i szafki z towarami — i znane kletki do sprzedaży rzeczy kradzionych („ganewo szafkełech“). Tu rzemieślnicy sprzedają różne resztki, kawałki materyi, tasiem, wstążek, aksamitu, oraz kawałki futra. Tu gotuje się, kipi i wre przez dzień cały, tu, w żydowskie plecy, uderza dyszel telegi, lub bryczki...
Doktorzy utrzymują, że w każdym żydzie z miasta Głupska tkwi kawałek dyszla. Wszakże twierdzeniu głupskich lekarzy nie możua przepisywać wielkiej wagi; autorytet ich nie ustalony jeszcze jest tutaj, szanowna publiczność albowiem wierzy więcej w felczerów, którzy grają tu rolę wielkich powag medycznych...
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/150
Ta strona została uwierzytelniona.