Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

Gniłki, zanurzone po kolana w wodzie, prały bieliznę.
Ja mu pokazuję osobliwość, niewidzianą dotychczas, pokazuję mu istny cud pod wodą, a on każe mi patrzeć na jakieś, praniem zajęte, baby, na które nawet, co prawda, człowiekowi poważnemu i uczonemu spojrzeń rzucać nie przystoi.
Ponieważ nie znam dobrze chłopskiego języka, a chłop jest znowuż o tyle ciemny, że mowy naszej nie rozumie, przeto nie mogłem mu wytłomaczyć, jak niezwykłą rzecz może zobaczyć i pozostaliśmy każdy przy swojem, to jest, ja podziwiałem osobliwe stworzenia, mieszkające w głębi wód, a chłop znów patrzył na piorące baby i, o ile pamiętam, coś do nich mówił...
Niedaleko od brzegu, pod samem miastem, znalazł Beniamin miejsce w którem woda była szczególniej gęsta, jakby zamrożona. Właśnie w tem miejscu woziwody napełniali beczki, w których dostarczali wodę mieszkańcom miasta. O ile mi wiadomo, z tą gęstą wodą, gospodynie w Głupsku mięszały rzadką wodę i gotowały w niej wszelkiego rodzaju potrawy. Sam jadłem obiad, przyrządzony na owej wodzie, i (żebym tak ko-