Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.

Niedługo trwały pertraktacye; podróżnicy nasi, namówieni przez uprzejmych żydów, wdrapali się na furę, mocno zadowoleni z honoru, jaki ich spotkał, że zostali zaproszeni w imieniu całego miasta. Żydzi pilnowali ich bardzo starannie i strzegli prawie na każdym kroku. Trzeba też przyznać, że dbali o ich pożywienie i o wszelkie wygody, a tak im dogadzali serdecznie, nie szczędząc kosztów i nakładów, że wędrowcy nasi przyznawali w duchu, iż nigdy jeszcze w życiu nie doznawali takich owacyj i takiego, pełnego galanteryi, obejścia.
Na drugi dzień, przed wieczorem, (przy pomocy Bożej) fura wtoczyła się szczęśliwie w ulice pięknego miasta, Dnieprowce. Żydzi, jeszcze bardziej gościnni, niż dotychczas, zawieźli wielkich podróżników do zajazdu i postarali się o doskonałą kolacyę.
— Jesteście dziś znużeni i zmęczeni — mówili, — podróż sfatygowała was mocno, dla tego najlepiej będzie, jak się pożywicie, wzmocnicie siły i udacie się na spoczynek, który jest wam tak bardzo potrzebny. Jutro (gdy Bóg zezwoli) kiedy wstaniecie zdrowi i silni, zaprowadzimy was do osób wybitnych, zajmujących w naszem mieście wysokie stanowiska — i powiemy w intere-