zaczęło i oniemiałem z rozpaczy!. bo, wiesz, Beniaminie, ja już nie byłem Senderił! nie! ktoś mnie oczarował i przemienił, za pozwoleniem, w... żydówkę!
— Dziwny, zaprawdę, sen — mruknął Beniamin.
— Oj dziwny, dziwny i przykry. Ja sam nie wiedziałem, co się zemną dzieje. Oj, do czego ja byłem podobny? miałem na głowie „а kopke“ (czepek nocny), kaftan i spódnicę... twarz moja zrobiła się gładka, bez brody — ale co gorsza, że czułem się na zdrowiu jakoś dziwnie, szczególnie, zdawało mi się, że mam jakieś osobliwsze kaprysy i zachcenia... Tego już zanadto, doprawdy! przemienić nabożnego człowieka w żydówkę, to widocznie sztuczka szatańska. Chciałem się wyrwać ztamtąd — drzwi zamknięte; probuję odworzyć, nie sposób. Wreszcie, pod silnym naciskiem, drzwi ustąpiły i wpadłem do jakiejś pieczary, pełnej zbójców... Jeden z tych morderców z błyszczącym nożem w ręku, zbliżył się do mnie — inni powalili mnie na ziemię... widziałem, że przyszła ostatnia moja godzina! Gdy uczułem już zimne ostrze na gardle, krzyknąłem strasznie... otworzyłem oczy
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/185
Ta strona została uwierzytelniona.