z westchnieniami, z płaczem, istotnie jak przystoi złamanym, zgnębionym żydom...
Błagali oni Pana świata, wołając:
— „Tatuniu! foteruniu!“ (ojcze) a płakali przytem i modlili się goręcej niż wszyscy.
Po modlitwie, poczęstowano ich kieliszkiem dobrej wódki, z życzeniem zdrowia („łechaim“). Nasi podróżnicy znaleźli się bardzo grzecznie i, jak przystoi na delikatnych ludzi, życzyli wszystkim obecnym „łechaim“ i winszowali im, aby Najwyższy zmiłował się już nad całym Izraelem, rozproszonym po świecie. Przytem oczy obecnych zaszły łzami, co dowodziło najwymowniej, że to nie byli zwyczajni, ordynaryjni żydzi, lecz nabożni, czyści,
10) „Lecz gdy to w ludzkiej postaci straszydło
„Mnóstwo nieszczęśliwych ułowi w swe sidło,
„Schyli się, padnie i rzecze szalony:
„Bóg mnie zapomniał i twarz swą odwrócił!... etc.
Dodaję, że przekład Bujnickiego nie jest dosłowny.