zał się wnuczkowi swemu we śnie i mówił: uciekaj, uciekaj, Senderuniu, gdyż niebezpieczeństwo ci grozi...
Groziło ono istotnie — i oto, niespodzianie, dwaj wielcy wędrowcy, przemienili się w wielkich rycerzy.
Wzięto ich do wojska.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Należy tu wtrącić kilka słów objaśnienia.
Bohaterowie powiastki Abramowicza puścili się w wielką podróż w epoce, w której odbywała się wojna krymska. Ówczesny system brania rekrutów do wojska był zupełnie inny, niżeli dzisiejszy, a czas służby wojskowej dwudziestopięcioletni. Człowiek, którego brano jako rekruta, miał bardzo małą nadzieję powrotu do domu i do stron rodzinnych — to też wyraz „pobór“ przerażał wszystkich. Dla żydów, nieodznaczających się, jak wiadomo, wojowniczym duchem, ewentualność noszenia karabina była jeszcze straszniejsza; wykręcali się też od niej, jak piskorze, nie szczędząc na to sprytu, stosunków i pieniędzy. Bywały jednak sytuacye, w których sposoby po-