módz nie mogły. Ludność żydowska danego miasta musiała złożyć „podatek krwi,“ a obowiązek dostarczenia rekrutów spoczywał na gminach żydowskich, które miały swój odrębny samorząd.
Naturalnie, działy się przytem nie małe nadużycia. Wielcy „fajneberie“ zarządzający sprawami żydowskiemi, członkowie kahałów, oszczędzali bogatszych; w „rekruty“ zaś oddawali biedaków bez dachu i chleba, głupowatych, pozbawionych wszelkich środków egzystencyi. Armia nie miała z tych rycerzy wielkiego pożytku, ale literze prawa stało się zadość, żądana ilość rekrutów była dostarczona. Oprócz tego, chwytano się jeszcze innego środka: ażeby ocalić bliższych, poświęcono dalszych, i w tym celu odbywały się formalne polowania na żydów obcych, włóczęgów, nie posiadających dowodów legitymacyjnych itp. Skoro udało się żydom pojmać takiego, nieposiadającego paszportu współwyznawcę, oddawali go zaraz do wojska, na rachunok swego miasteczka.
W podobnem położeniu znaleźli się też nasi znajomi, panowie Beniamin i Senderił.
Nieszczęście spotkało ich pod miastem
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/202
Ta strona została uwierzytelniona.