Głupskiem, w przeddzień puszczenia się w podróż, aż na ocean, po leniwie płynąnących falach rzeki Gniłki... Jadący na furze żydzi, zamieniwszy tylko kilka słów z naszymi podróżnikami, natychmiast powzięli względem nich plan, wykonany, jak czytelnikom wiadomo, z pewną przebiegłością dyplomatyczną.
Beniamin, uczony Beniamin i jego wierny towarzysz Senderił, ani przypuszczali nawet, że pod płaszczykiem uprzejmości i gościnności niepraktykowanej, kryje się czarna zdrada.
Ufający i łatwowierni, wpadli w zasadzkę, — a skutkiem tego, w podróży ich przybył jeszcze jeden, nadprogramowy etap, który dostarczył im wiele wrażeń, ale bardzo mało rozkoszy...
Abramowicz nie kusi się nawet o opisanie wrażenia, jakie „łaźnia“ w Dnieprowcach na nich wywarła. Słuchacz, musi to sobie w duszy dośpiewać. Przeniesiono ich nagle w inny świat, w inne otoczenie, pozbawiono przyrodzonych ozdób twarzy, jakoto bród i pejsów; zdjęto z nich odświętne kapoty i jarmułki, a natomiast kazano im włożyć grube płaszcze żołnierskie i okrągłe czapki bez daszków, kazano im maszero-
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/203
Ta strona została uwierzytelniona.