wać w szeregu — im! ludziom mądrym, poważnym, powołanym do wyższych celów!
Ze strony dnieprowieckich żydów była to szpetna zdrada i oszukaństwo; Beniamin w swoich pamiętnikach szeroko się o tem rozpisuje, traktując ów fakt, jak na uczonego człowieka przystało, to jest: tak i przeciwnie i jeszcze raz przeciwnie, i tak — i znowuż naodwrót. Za pomocą bowiem takiej metody jedynie, kwestya daje się należycie wyjaśnić.
Bądź co bądź, fakt się stał, a Beniamin i Senderił, zupełnie nagle, niespodziewanie, wbrew swoim zamiarom i projektom, pasowani zostali na rycerzy.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Początki stanu rycerskiego nie były rozkoszne, gdy bowiem po kilku godzinach pobytu w fatalnej „łaźni,“ wyprowadzono ich na ulicę, byli tak zbiedzeni i smutni, tak zawstydzeni i pognębieni strasznie, że opisać tego nie sposób. Powierzchowność ich również zmieniła się nie do poznania.
Ogoleni, bez bród i pejsów, patrzyli dokoła pełnym przerażenia wzrokiem, a gru-