czaj, ćwiczył się w maszerowaniu i robieniu bronią, przyszedł do niego Beniamin i rzekł:
— Senderił! Senderił!
— Co? — zapytał zawzięty wojownik, maszerując ciągle.
— Stańże raz! chcę ci coś powiedzieć...
Senderił zakomenderował sobie „stój“ i zatrzymał się przed swym towarzyszem, wyprężony jak struna.
— Pfe! pfe! Senderił — rzekł Beniamin z goryczą i wyrzutem — pfe! (żebym tak zdrów był!) bawisz się i wyrabiasz takie figle, jak siedmioletni dzieciak! Pfe! pfe! I powiedz mi, proszę, do czego to prowadzi? jaki ma cel? Nie zapominaj, że przecież jesteś, dzięki Bogu, żonaty, poważny, dzieci masz, a przytem jest także z ciebie kawałek żyda — i ty! ty! zaprzątasz sobie głowę takiemi pustemi rzeczami! Zastanów się tylko, nad czem ty pracujesz? i powiedz, czy to nie jest zupełnie wszystko jedno: czy zrobić „na prawo krugom!“ czy na lewo „krugom!“? Czy tak, czy tak, to zawsze będzie „krugom“, a ty sobie nad tem głowę łamiesz!... Pfe, Senderił! pfe! dzieciak z ciebie! (żebym tak zdrowie miał!).
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/213
Ta strona została uwierzytelniona.