Śmiem twierdzić, że gdyby żydzi nie umieli jadać „homeopatycznie“, toby już ich trzecia część z głodu wymarła.
Nie jest to wcale paradoks, ale najszczersza prawda; kto się chce o niej przekonać, niech zajrzy do naszych brudnych, zabłoconych miasteczek, niech własnemi oczami zobaczy ten ogrom nędzy. Garnek kartofli z solą, kawałek chleba, cebula i rzodkiew, to całodzienne pożywienie rodziny złożonej z kilkorga osób. Jedzą oni wogóle bardzo mało, a żyją w takiej nędzy, że kto jej oczami własnemi nie widział, ten o niej pojęcia mieć nie może.
Dodajmy do tego, że tu, w Królestwie, pomiędzy żydami, znajduje się znaczna liczba „hassydów“, którz z pogardą traktują wszystko co jest ziemskie i nie zajmują się niczem, cały dzień przepędzając w bóżnicy. Dla nich hańbą jest wszelka praca, a kłopot utrzymania rodziny zdają oni wyłącznie na barki swych żon, które z drobnego handlu, z marnego przekupnictwa zdobywają jakiś grosz.
W tych brudnych i zabłoconych naszych miasteczkach kryje się rdzeń tak zwanej, kwestyi żydowskiej, kwestyi, która z każdym rokiem coraz bardziej i bardzie palącą się staje, gdyż ta głodna, straszliwije
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/241
Ta strona została uwierzytelniona.