cyalnie historyę polskich żydów, mamy artykuły i studya o ich działalności ekonomicznej, o żydowskich artystach i poetach. Na wołowej skórze nie spisać tego, co kreślono o bankierach i ich figlach przeróżnych.
Mamy w naszem dziennikarstwie obszerne studya o szkodliwości Laskerów, Bleichrederów, Bambergerów a tutti quanti, wiemy doskonale co mówi a nawet, co myśli nadworny kaznodzieja Stöcker — jesteśmy poinformowani najdokładniej o wszelkich procesach w rodzaju Tisza-Eslarskiego, wiemy doskonale o każdym kroku Istoczy’ego i Onody’ego — słowem, jesteśmy z kwestyą żydowską obznajmieni prześlicznie. Wiemy jak ona wyglądała za faraonów, podczas niewoli babilońskiej, przed i po zburzeniu Jerozolimy, w wiekach średnich i dziś.
Kwestya żydowska tak jest u nas zpopularyzowaną, że nawet tak zwany przeciętny czytelnik, czyli człowiek średnio wykształcony, mógłby powiedzieć coś o sporach uczniów Rabi Szamai z uczniami Hillela; przyznałby, że nie są mu obce imiona Rabi Jochana, Gamaliela, Akiby etc., że słyszał coś o Majmonidesie i Mendelsohnie, wreszcie, że zna trochę historyę
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/251
Ta strona została uwierzytelniona.