jest we zwyczaju u żydów, zmieszano z błotem wszystkich innych podróżnych. Wszyscy oni, mówiono, są to po prostu włóczęgi (a proste szleper), nie mają o niczem pojęcia, włóczyli się oni tylko od domu do domu, jak żebracy, i wyglądają jak małpy (zi hoben a ponim wi di małpes), wobec teraźniejszego Beniamina, wobec Beniamina III-go, istotnego i prawdziwego podróżnika. O nim i książkach, traktujących o jego podróżach, mówiono zazwyczaj, że jeszcze żydzi nie mieli tak wonnego kadzidła!... Uwielbiony i dyamentami obsypany powinien być ten, kto podróże Beniamina, opisane już we wszystkich obcych językach, przełoży na „mowę świętą“. Słuszna jest bowiem, aby i żydzi zakosztowałi patoki, płynącej z żydowskiego ula i ażeby uczuli jasność w oczach swoich.
Otóż ja, Mendeli, dla użytku żydów, podejmuję pracę wedle mojej możności — i, zanim autorowie żydowscy, których najmniejszy palec większy jest od przepasania bioder moich, przebudzą się i wydadzą książki o podróżach Beniamina w „mowie świętej“, ja tymczasem sprobuję dać chociaż króciutki ich opis w języku żydowskim (ojf prost judisz). Opasałem biodra moje
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.