Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

jak bohater i, chociaż jestem stary i słaby, chcę jednak ukazać te skarby dzieciom Izraela. Uczułem albowiem, jakoby uderzenie i głos: „obudź się, Mendeli! rusz się, Mendeli, wynijdź z pod pieca! nabierz wonnej myrry ze skarbów Beniamina i zrób z niej dla swych braci potrawę (potrawes) według ich upodobania! Z pomocą Bożą, jam tę potrawkę sporządził i stawiam ją przed wami. Esst rabejsim! (jedźcie, panowie) i niech wam idzie na pożytek...“
Z przedmowy powyższej, którą właśnie w streszczeniu podałem, już się czytelnik przekonać może, iż Abramowicz nie schlebia wcale żydom i nie chce maskować ich wad. Jest on przedewszystkiem satyrykiem, a świetnie włada ostrą bronią sarkazmu i ironii.
Zaraz w pierwszym rozdziale, poczerpniętym jakoby z pamiętników samego Beniamina, jest opis miasteczka Tuniejadówki, ojczystego grodu wielkiego podróżnika.
Opis ten, to prawie fotografia wszystkich żydowskich miasteczek w prowincyonalnych zakątkach.
Tuniejadówka, w której Beniamin ujrzał światło dzienne, w której wzrósł, wychował się, w której pojął za małżonkę pię-