takim wielkim lekarzem, mogącym niemal umarłych wskrzeszać, jak nasz cyrulik, który się nauczył doktorstwa od cygana, nauczonego znów przez mędrców egipskich.
Słowem, życie w miasteczku wydawało się Beniaminowi bardzo pięknem i bardzo dobrem; wprawdzie on sam żył nędznie, dzieci jego chodziły obdarte — lecz i pierwsi rodzice w raju nie mieli świetnej garderoby — a jednak, nie wstydzili się swego negliżu...
Cudowne opowieści o czerwonych żydkach wywarły na Beniaminie wpływ ogromny — wpływ taki, że mu miasteczko stało się ciasnem. Do tych stron odległych wyciągał on ręce, jak dziecko do księżyca.
I pomyśleć tylko, że taką rewolucyę w owej wielkiej duszy wywołały: daktyl, prystaw, jarmułka, para pięknych pejsów, koza i dach słomiany!! że im głównie zawdzięczać należy to, iż świat uszczęśliwiony został przez tak znakomite podróże?!
Nieraz widzimy, jak z drobnych na pozór przyczyn, tworzą się wielkie skutki, z małych rzeczy, wielkie rzeczy. Oto, naprzykład, takie głupstwo: chłop rzuca w ziemię ziarno żyta, lub pszenicy... z tego się rodzi więcej, młynarz to zmiele, gorzelnia
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.