cedonia i Tuniejadówka, i stanie się, że ludzie mięszać będą imiona dwóch największych bohaterów i mówić: Aleksander Tuniejadowski i Beniamin Macedoński!... („Aleksander Tuniejadowker un Beniamin Mugden“).
Tedy Beniamin, ukrzepiwszy ducha swego i uczuwszy ogarniające go nagle męztwo, poszedł wprost przed siebie i spotkał się twarz w twarz z „rozbójnikiem“.
Był to chłop, jadący na wozie z workami, ciągnionym przez dwa siwe woły.
— Dień dobri! — zawołał Beniamin, dziwnym, niezwykłym głosem. Ileż odcieni było w tym wykrzykniku! krzyk, przerażenie, prośba, rezygnacya! Okrzyk ten zdawał się mówić: — Masz mnie, rozbójniku, rób ze mną co chcesz! ale miej litość nademną! nad moją żoną i dziećmi!
Powiedziawszy, a raczej krzyknąwszy w ten sposób „Dobry dień“ — Beniamin oniemiał z przerażenia, głowa opadła mu na piersi, w oczach zrobiło mu się ciemno, nogi wypowiedziały posłuszeństwo — i wielki podróżnik zemdlony upadł na ziemię, jak kłoda...
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/61
Ta strona została uwierzytelniona.