wziąć funduszów na tak wielkie przedsięwzięcie? Przepędzając cale życie w ”bejshamidraszu“, Beniamin nie miał nigdy ani grosza w kieszeni. Środki do mizernego życia zdobywała swoim przemysłem Zełda, jego żona, istna „hic mulier,“ która na barkach swoich dźwigała cały ciężar utrzymania domu. Miała ona maleńką kletkę z łakociami — ale cóż ten cały kram był wart!? Gdyby nie to, że trudniła się robieniem pończoch i darciem pierzy, gdyby nie to, że czasem od znajomych chłopów kupiła tanio jaki produkt i sprzedała go z zarobkiem — to nie miałaby co w usta włożyć... W domu również nie było nic takiego, coby można sprzedać. Para mosiężnych lichtarzy nadawała się nie do zbycia, Zełda otrzymała je bowiem w sukcesyi po rodzicach, czyściła je zawsze z pewną dumą — i co piątek, przed szabasem, zapalała w nich świeczki łojowe.
Są kosztowności rodzinne, których nie godzi się pozbywać! Prócz lichtarzy, Zełda miała jeszcze srebrny pierścionek z perełką, lecz ten należał również do familijnych klejnotów.
W osobistym swym majątku, Beniamin
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/71
Ta strona została uwierzytelniona.