Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.

głupi interes. To trochę przykro (is a bis prykre, abiseł majse litwak)[1].
Pozostać zaś w domu i wyrzec się wielkich podróży niepodobna! to to samo, co wyrzec się życia.
Jak żyd trzy razy dziennie modlić się musi, tak Beniamin trzy razy dziennie musiał o swej podróży rozmyślać.
Marzył o niej we śnie i na jawie, a nawet do rozmowy wtrącał nieustannie takie wyrazy jak „hindyje“ (Indye), „Sambatye,“ „pipernoter,“ „ajzeł i mojłajzeł“ (osioł i muł), „bokseren“ (chleb świętojański), „kicapihis“ (placek z miodem), „tejger“ (turek), „toter“ (tatar).
Rozmyślając wciąż nad wielkiem przedsięwzięciem, Beniamin przyszedł do wniosku, iż musi sobie przedewszystkiem wyszukać towarzysza podróży.

Był onego czasu w Tuniejadówce mąż

  1. Pomiędzy żydami z południowych gubernij, a Litewskimi żydami, istnieje dziwny antagonizm, od którego zresztą nie są wolni także i żydzi warszawscy... „Litwok“ nie cieszy się wielką sympatyą ze strony swych współbraci z nad Dniepru i z nad Wisły... Zdarzyło mi się samemu od warszawskiego żyda słyszeć takie zdanie: „te lit-