Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.

mogę powiedzieć, jak ty: a co się jej tyczy, co mnie to obchodzi? Pozostaje tylko jeszcze jedna kwestya, skąd wziąć środków na takie przedsięwzięcie?
— Środków? jakich środków, Beniaminie? Czy masz zamiar oporządzać się na tę podróż? Czy chcesz może kazać przenicować starą kapotę? Dalibóg, to nie potrzebne. Do podróży najlepsze jest stare odzienie, a jak przyjdziemy do króla „Amarkło,“ to on nam każe porobić nowe, bardzo porządne kapoty.
— To prawda... ale zawsze potrzeba trochę pieniędzy, chociaż na jedzenie.
— Co to znaczy, na jedzenie? Jak to rozumieć? Czy myślisz, Beniaminie, brać z sobą całą kuchnię? Po co? Czy to po drodze mało jest karczem, mało domów?
— Nie rozumiem co myślisz, Senderił.
— To prosta rzecz: aby tylko były domy po drodze, to już dobrze... będziemy szli od domu do domu, czyż wszyscy żydzi nie postępują tak samo? To będzie tylko wzajemność. Wszak chodzić po domach, to jest żydowska rzecz!
— Dalibóg, masz racyę, Senderił. W tej chwili zrobiło mi się jasno w oczach i, Bogu dzięki, jestem już całkiem gotów do od-