kował, iż może natrafić na niewypłacalnego dłużnika, to obecnie ryzykuje, że może natrafić na sąd, na sprawę, na utratę zysku i w dodatku na kryminał, jednem słowem, że ma być prawo o lichwie.
Gdy Jankiel to oświadczył, zrobił się wielki krzyk.
— Co? jak? dlaczego — pytano ze wszystkich stron.
— Dziwne pytanie! A wiecie wy, dla czego deszcz pada?
— Deszcz? Co nam do deszczu?
— No widzicie, on pada dla tego, że.... pada!
— Jest zupełna racja — rzekł Uszer Engelman. Nam się nie podoba, że woda z góry cieknie i na nosy nam kapie, ale wodzie to jest zupełnie wszystko jedno.
— Wcale niema racji! — zawołał Glancman Uszer się myli. Tak jest, myli się. Mowa o deszczu. Bardzo dobrze, deszcz pada. Niech sobie pada, skoro nie możemy go powstrzymać, ale kto wam broni ukryć się na ten czas pod dachem, albo sprawić sobie porządny parasol?
— Racja, wielka racja! — zawołał.
— Pięknie powiedział Glancman — rzekł Uszer spokojnie, — chociaż tego, co rzekłem o deszczu, bynajmniej nie obalił. Swoją drogą słowa Glancmana byłyby jeszcze piękniejsze, gdyby zechciał wskazać nam, gdzie jest ów dach, albo z czego można zrobić parasol, mogący zasłonić od nieprzyjemnej i niepożądanej wilgoci? Dopóki nam
Strona:PL Klemens Junosza W sieci pajęczej.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.