takie, że byle o najmniejszą bagatelę skargi do sądu podawał.
Zaledwie się ożenił i gospodarstwo na siebie objął, zaraz ze szwagrami taniec po sądach rozpoczął i wodzili się o te długie zagony od instancji do instancji, a że, jeden drugiemu rozmyślnie przytem psoty robili, zabijali cielęta, ukręcali łby gęsiom i sami się często za czupryny brali, więc oprócz spraw cywilnych, rosły ciągle karne, z różnem szczęściem dla jednej i dla drugiej strony prowadzone.
Już się Wasążek i dzieci dochował, już mu i ogromne wąsiska urosły, gdy zagonki posagowe w spokojne posiadanie objął, ale nie żałował ani pieniędzy, ani czasu straconego, bo kawał świata zwiedził, sądy najrozmaitsze poznał, prawa się owąchał tak, że aż kodeks od niego zalatywał, a artykuły wszelkie sypał z pamięci, jak groch z worka.
Żaden z jego sąsiadów do takiej biegłości nie doszedł, chociaż też byli to ludzie na różne sposoby wypraktykowani i posiwieli w procesach. To też równać się z nim nawet nie śmieli, a w razie potrzeby sami przychodzili o radę prosić.
W takich wypadkach Wasążek zasiadał z powagą na ławie w izbie, lub też na kamieniu przed chatą i odrazu, bez żadnego przygotowania, okiem nawet nie mrugnąwszy — wykład miał, gęsto go artykułami prawa przeplatając.
— I niech wam się nie zdaje, ludzie — mówił — że Wasążek jeno na małe sprawy znawca. Ho! ho! zna on ci i kredytorstwo i hypoteczność, wie
Strona:PL Klemens Junosza W sieci pajęczej.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.