wziętszy Burek, albo Łysek gospodarski siedział przy nim spokojnie, patrzył mu w oczy, a nawet łasił się do niego.
Nie przeszkadzało mu to później z ujadaniem groźnem odprowadzić dziada aż do następnej chałupy.
Błażej, oprócz kosztura z jeżową skórką, miał skorupkę żółwiową, w którą, gdy pod kościołem siedział, zbierał grosze; miał dwie sakwy płócienne, łatane gęsto, chodaki wykrzywione i dziurawe, sukmanę starą, jak świat; przepasany był pasem rzemiennym, wytartym aż do białości.
Na szyi nosił różaniec z wielkich drewnianych paciorków, zakończony krzyżem mosiężnym.
Błażej był to dziad, nie włóczęga bynajmniej, lecz osiadły na swoich własnych śmieciach. Mieszkał w Zimnej Woli, wsi kościelnej, gdzie miał niedaleko cmentarza własną lepiankę po ojcu.
Stała ona na gruncie dworskim, ale nikt dziada o tytuł własności nie pytał i używalności mu nie bronił.
Taki to był ów duch, który Wasążka i jego szkapę przestraszył.
Podjadłszy sobie na mostku, Błażej wstał i, nie śpiesząc się, poszedł drogą, potem skierował kroki na ścieżkę wydeptaną, co wiła się wśród pól, niby szara tasiemka; szedł z dobrą godzinę, aż doszedł do Olszanki, dość dużej wioski, w części należącej do włościan, a w części do drobnej szlachty zagonowej.
Można to było zaraz poznać na pierwsze wej-
Strona:PL Klemens Junosza W sieci pajęczej.djvu/37
Ta strona została uwierzytelniona.