wiedział, że lada dzień w Olszance będzie... i byłby już, tylko że czasu nie mają...
— Ale...
— Prawdziwie nie mają. Z Piotrusiem przyjechało dwóch młodych rzemieślników, jeden stelmach, drugi podobno koszykarz, poprzywozili narzędzia różne i statki. Kajetan w Czarnembłocie majstrów godził, mają zaraz do roboty się brać; stawiać kuźnię, ale nie taką, jak zwyczajne na wsi, tylko nowomodną, dużą. Nie znawca ja na te rzeczy, mówię, com słyszał, pokłon oddaję, a gdy Kajetan z Piotrkiem tu przybędą, to się Franusia od nich najlepiej dowie o wszystkiem. Ja już idę do domu.
— Pewnie Błażej głodny — rzekła z uśmiechem dziewczyna.
— Dziad zawsze głodny... takie jego prawo.
— To wstąpcie do nas.
— Kiedyindziej; na drugi raz Franusiu; teraz muszę już iść.
Dziewczyna wzięła konewki i pędem pobiegła do domu.
Dom Bednarczyka większy był, niż inne chaty gospodarskie; różnił się od nich wielkością i wysokością okien. Po jednej stronie sieni znajdowało się mieszkanie, po drugiej sklep, urządzony porządnie, z półkami na towary, z ladą, czyli stołem sklepowym. W jednym kącie stała waga dziesiętna; w podłodze zrobione były drzwi, przez które po schodach wchodziło się do piwnicy.
Strona:PL Klemens Junosza W sieci pajęczej.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.