miasta, lecz pozostał we wsi. Pachciarz olszaniecki, Mosiek Oko, człowiek stary i zniedołężniały, a Chaskla blizki krewny, uczynił go swoim wspólnikiem.
Mieszkał sobie tedy Chaskiel w Olszance spokojnie, chłopom i babom dogadzał, wszystkim się kłaniał nisko, dla każdego był usłużny niezmiernie, kredytu udzielał — i powoli ludność Olszanki wsuwała się do jego kieszeni.
Działo się to nieznacznie, gładko, tak, że niejeden sam nawet nie spostrzegł, kiedy i jak stawał się dłużnikiem uprzejmego żydka.
Chaskiel, gdy się w Olszance dobrze osiedział i trochę większy kapitał do swych obrotów pozyskał, nie porzucając drobnych interesów, zaczął się puszczać na większe. Bywały zdarzenia, że kupował krowę, lub kilka korcy zboża, bywały też wypadki, że pożyczał szlachcie zagonowej i chłopom po trzydzieści i po pięćdziesiąt rubli.
Trzeba przyznać, że nie było grzeczniejszego, uprzejmiejszego i bardziej wyrozumiałego wierzyciela.
O procent wcale nie dbał; kto chciał dać gotówką, mógł dać gotówką, kto nie, kartoflami i owsem; kto nie miał w danej chwili ani gotówki, ani kartofli, mógł jeszcze tańszym kosztem i bez żadnego kłopotu przypisać procent do kapitału i także miał spokój.
Takim sposobem dłużnik prawie nie wiedział, że ma dług i żył sobie spokojnie.
Stosunek Chaskla z Rokitą był prawie przyjacielski: jak się zaczęło od owych trzech rubli, po-
Strona:PL Klemens Junosza W sieci pajęczej.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.