cześnie. Pociągała mnie ich łagodność i dobroć, zaciekawiała tajemniczość, powaga, ubogie cele, modlitwy w chórze, wielkie księgi, które czytali, nawet ogród... Tam były prześliczne kwiaty i wyobrażałem sobie, że tylko ci zakonnicy potrafią je hodować nadzwyczajnym, im tylko znanym sposobem.
Niejednokrotnie zastanawiałem się nad pytaniem, czem są właściwie kapucyni? Są księżmi, odprawiają Msze, mówią kazania. Nie, to mało, oni są czemś więcej. Są zakonnikami, zrzekli się wszystkiego, co mieli na świecie, nawet imienia i nazwiska, złożyli śluby ubóstwa, posłuszeństwa, pokory. Nie — i to mało, oni jeszcze czemś są więcej oprócz tego...
Zapytałem dziadka. Opowiedział mi całą historyę tego zgromadzenia od początku i dodał, że są to bracia mniejsi świętego Franciszka...
— Boże! — pomyślałem — jakiż wielki być musi św. Franciszek, skoro ma tak ogromnych mniejszych braci!
Strona:PL Klemens Szaniawski Ojciec Prokop.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.
— 10 —