działem sobie, że wszystko jest marność i wstąpiłem do karmelitów, będąc pewnym, że w zakonnym habicie do końca dni moich chodzić będę... Zdawało mi się, że to łatwa rzecz; ale jak prędko wszedłem do klasztoru, takem prędzej jeszcze stamtąd wyszedł, widząc, że nie wytrzymam nowicyatu... On wytrzymał, ba silny był. Wielkie miał zmartwienie, wielki smutek na duszę mu padł, więc zerwał ze światem, zrzekł się wszystkiego i oto, widzisz, na co wyszedł. Ja stary jestem, a w karku twardy, przed byle kim się nie schylę; ale przed nim do ziemi się zegnę i nie jako przed nim, ale przed jego wielką duszą, czystą, jasną, zahartowaną w ogniu cierpień i poświęcenia...
Pochylił głowę na piersi i długo milczał, potem wstał i rzekł na pożegnanie:
— Zanim umrę, muszę go jeszcze raz zobaczyć, bo to mój Anioł-Stróż...
Strona:PL Klemens Szaniawski Ojciec Prokop.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.
— 22 —