Nie zgadzało się to z wolą młodego zakonnika, który pragnął do końca życia braciszkiem pozostać, ale wobec wyraźnego rozkazu przełożonych nie można się było opierać.
Powiedziano: „Pójdziesz, bracie, do Warszawy, aby cię wyświęcono.” I brat Prokop poszedł, w literalnem znaczeniu tego wyrazu, poszedł pieszo, dwadzieścia kilka mil drogi.
Szedł od wioski do wioski, zatrzymując się dla wypoczynku po plebaniach, po chatach włościańskich, gdzie się dało.
Noc i burza zaskoczyła go w drodze; z daleka dostrzegł światło, przyspieszył kroku i znalazł się przed jakimś dworem wiejskim, w którym mieszkał rządca. Brat Prokop zmęczony i zmoknięty, prosił o gościnność:
— O miejsce jakiekolwiek, gdziebym się mógł przespać...
— Ani myślę — odrzekł szorstko — kto wie, co jegomość jesteś za jeden?
— Widzisz pan, że zakonnik...
Strona:PL Klemens Szaniawski Ojciec Prokop.djvu/28
Ta strona została uwierzytelniona.
— 26 —