Strona:PL Klemens Szaniawski Ojciec Prokop.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.
—  33  —

Przeszedłszy przez łąki i przez typowe, wyłącznie prawie przez żydów zamieszkałe miasteczko, zatrzymałem się przed klasztorem kapucyńskim.
Taki tam ubogi kościołek, jak w Lubartowie, takaż furta i kurytarze i refektarz, tacy sami zakonnicy dobrzy, uprzejmi, gościnni.
Ojciec Prokop chory był wtenczas i nie opuszczał celi, przyjmował jednak tych, co przychodzili go odwiedzać.
Wszedłem.
Siedział na fotelu, w grubym habicie zakonnym, przepasany sznurem; na kolanach trzymał tekturę, na niej papier i tak, siedząc, pisał. Obok na krześle znajdował się kałamarz i kilka książek; na podłodze leżały kartki rękopisu, zapisane dużemi literami, wyraźnie.
Cela, większa nieco od zwykłych cel kapucyńskich, wybielona świeżo, jaśniała czystością, na ścianie wisiał krucyfiks i kilka obrazów religijnej treści, przez otwarte