winna ustępować Kasi, bo młodsza, a nie sprzeczać się z Dosią i Franusią, bo starsze.
Wszystkie zabawki w całym domu były własnością moich kuzynek; duże lalki należały do Dosi i do Franusi, a małe do Kasi: jeżeli przypadkiem dotknęłam się której, i zepsułam trochę, wszystkie razem na mnie krzyczały. Nic nie miałam swego, prócz prześlicznej książki z obrazkami, którą z Warszawy przywiozłam; jednego dnia Kasia chciała się nią bawić, ja nie chciałam jej dać, i tak dobrze ciągnęłyśmy obie: ona na swoją stronę, ja na moją, żeśmy książkę rozerwały: każda z nas kilka kartek trzymając w rękach, upadła w znak na ziemię. Jam się mocniej stłukła od Kasi, ale wujenka więcej mnie łajała, wujaszek zaś widząc, że ja się aż zanoszę od płaczu, i tak bardzo mojej książki żałuję, obiecał mi kupić taką samą. Wujaszek często wyjeżdżał z domu; ile razy przyjechał, obstępowały go dzieci, a on zawsze wołał:
— Zgadnijcie, co mam w kieszeni!
Ja stojąc zdaleka, mówiłam sobie zawsze:
— Może wujaszek przywiózł mi książkę, alem nigdy nie zgadła; musiał zapomnieć; przywoził on i mnie zawsze coś maleńkiego: to piłkę, to konika, to pieska, ale kuzynkom daleko piękniejsze zabawki.
Jednak po każdym przyjeździe wujaszka moje kuzynki w lepszym były humorze; kiedy ja pozwoliłam się im bawić memi zabawkami, to i one mówiły:
— Możesz i nasze wziąść.
Ja brałam; ale jak tylko trochę się pobawiłam, zaraz wołały:
Oddaj-no! oddaj! to nie twoje, to moje!
Jeśli oddać nie chciałam, skarżyły się przed wu-
Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/024
Ta strona została przepisana.