— Czy nie wiesz o tem: Nie czyń drugiemu co tobie nie miło! — powiedziała jeszcze Mama.
Poznałam wtenczas, żem źle sobie postąpiła, i zaczęłam Mamę przepraszać i obiecywać, że nigdy nie będę.
— Widzisz, — mówiła jaszcze Mama, — oto matka Ewuni chciała i ciebie i mnie zabrać z sobą do teatru; ale nie wiem czy zechce, żeby jej córka wdawała się z taką niegrzeczną dziewczynką.
Ja się rozpłakałam, bom jeszcze nigdy w życiu w teatrze nie była; ale Mama Ewuni powiedziała:
— Ja wiem, że Anielka już nigdy tak nie zrobi; pozwól, niech jedzie z nami do teatru: ona się poprawi!
O! jakżem pokochała tę Mamę Ewuni! Pojechaliśmy. W drodze cały czas Mama z nią o tem mówiła, że niedobrze od dzieci odjeżdżać, że się bardzo psują; że choćby u najlepszych osób były zostawione, przecież zawsze się tego żałuje, a nakoniec powiedziała:
— Już nigdy bez koniecznej potrzeby Anielki nie odjadę!
Usłyszawszy te słowa, zaczęłam bardzo Mamę całować; kareta stanęła i uderzyłam się w brodę, ale nie zważałam na to, bo mnie Mama ściskała i widziałam, że się na mnie nie gniewa. Kareta zatrzymała się przed jakimś domem, a Mama powiedziała: Otóż i teatr. Stał rzęd powozów na boku, a niedaleko kilku żołnierzy przy koniach; weszliśmy do dużej sieni, w której było okienko, przy którem ludzie kupowali bilety. Ewunia mnie spytała:
— Będziesz mnie kochać Anielko?
— O, będę! — odpowiedziałam, i wzięłyśmy się za ręce.
Idąc tuż za Mamą weszłyśmy na schody, a potem na jakiś korytarz; wybiegł człowiek w liberji i zapro-
Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/029
Ta strona została przepisana.