Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/043

Ta strona została przepisana.

baczył grób Mamy, i dopiero z pewnością przekonał się, że umarła. Dowiedziałam się wnet tego wszystkiego, a razem i tego, że śmierć Mamy była wielkiem nieszczęściem, i że dlatego tak wujaszek zbladł, i wraz z Tatą tak płakał.
O, płakali długo! Tata opowiadał całą chorobę i śmieć Mamy, Tata tak mnie żałował, nazywał mnie nieszczęśliwą, biedną sierotką. Wujaszek i mnie i jego żałował; mówił, że bardzo Tacie smutno być musi tak żyć samemu. Tata mu odpowiedział, że już inaczej żyć nigdy nie myśli, że jego córka, Marynia, całą jest jego pociechą, i innej nie chce; i że kiedy tak Bóg zrządził, on już do śmierci żyć będzie w smutku.
Ja tego wszystkiego słuchałam z niezmiernem zadziwieniem; i mogę powiedzieć, że od tej chwili coś dziwnego zaczęło się dziać ze mną. Już zaczynałam pojmować, że śmierć Mamy była wielkiem nieszczęściem, już nawet na jej grób bez smutku patrzeć nie mogłam, ale jeszcze nie pojmowałam wcale, dlaczego o tem nie wiedziałam dotąd? i jakim sposobem ja, mała dziewczyna, która nic nie umiała, mogłam być całą pociechą Taty. Wujaszek mi naprzywoził różnych zabawek i książek, był dla mnie niezmiernie dobry, bardzo mnie kochał, i ja go też bardzo pokochałam; zdawało mi się, że go już znam dawno, umyśliłam sobie wypytać go o to wszystko, co mnie tak dziwiło? Jednego dnia, kiedy Tata zamknął się w swoim pokoju, zaprowadziłam go na grób Mamy i prosiłam, żeby mi to wszystko wytłómaczył. Wujaszek opowiedział mi takie słowa, których nigdy nie zapomnę:
— Byłaś jeszcze bardzo małem dziecięciem, moja Maryniu — mówił — kiedy twoja Mama umarła, nie