lichwiarz, a czemuż Monisiu wstręt miałaś z córką jego być w parze? Honor nieskażony to zaszczyt prawdziwy!
Z takim zapałem wyrzekła Mama to słowa, iż ten zapał do serc nas obojga przeszedł. Zdawało mi się, żem dotąd ślepą była, tak mi się nagle otworzyły oczy! pojęłam w jednej chwili i potrzebę i wielkość ofiary rodziców naszych, i tak byłam npokorzona, żem zaledwie nogi Mamy całować śmiała. »O Mamo! wołałam wraz z Władziem, daruj, przebacz! nie gardź dziećmi, które tak niegodne rodziców swoich się okazały«... Więcej nie mogliśmy mówić, bo nam łzy mowę przerwały. Podniosła nas Mama, uściskała serdecznie i powiedziała: — »Nie pogardzam wami, moje dzieci, wszak i ja zbłądziłam!... a wreszcie w iem, że przyjdzie czas, w którym więcej się chlubić będziecie z tego czynu Ojca waszego, jak gdyby wam miliony zostawił.« — »O Mamo! zawołałam, już ten czas przyszedł, jużem się przekonała że nierównie więcej znaczy cnota od bogactwa!« — »Wiem także mówiła jeszcze Mama, że będziecie nam słodzić zubożenie nasze, że cnoty wasze i zalety jeszcze uzacnią piękne imię, które nosicie. Nie jest to żadną sztuką po rodzicach odziedziczyć majątek i godności, ale dojść do nich uczciwą pracą i cnotliwem życiem, to jest chlubą, to prawdziwem do dobrej sławy prawem. Tego się po tobie mój Władziu spodziewam. — Dotąd przeszkodą ci było w naukach wrzekonanie że bogatym będziesz, i przejąłeś się tem fałszywem zdaniem; że wielki pan niczego nie potrzebuje; pamiętaj iż teraz wszystko samemu sobie winien być musisz; pamiętaj i pracuj: ćwicz się w cnotach i w nauce. Ty zaś, córko moja, dodała obracając się ku mnie( wkładaj się w zatrudnienia właściwe płci twojej; staraj się być rządną, pracowitą, pielęgnuj
Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/087
Ta strona została przepisana.