Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/088

Ta strona została przepisana.

i rozwijaj te drobne zawiązki nauki i talentów, które z taklm kosztem nabyłaś, a nie wątpIę, że jakiekolwiek Bóg ci przeznaczenie gotuje, będziesz zawsze rodziców pociechą«. To powiedziawszy uściskała nas Mama raz jeszcze i długo z nami rozmawiała o tem jak sobie teraz postępować mamy.
Od taj chwili, droga Karolino, zupełnie inną jestem; miałabym ci jeszcze z godzinę co pisać o tej mojej odmianie; ale już i tak list ogromny: kończę go. Chciałabym żebyś się dowiedziała jak najprędzej o szczęściu mojem, chciałabym żeby ten list uprzedził odpowiedź twoję na mój ostatni, który Mama na pocztę posłała, bo mnie pewno za niego łajać będziesz. Ale łaj, to nic nie nie szkodzi: czuję jakem winną była.

LIST DZIEWIĄTY.
Z Krakowa, 14 Sierpnia w Sobotę.

Odebrałam w ten moment list twój, kochana Karolino, przyjeżdżacie tu, przyjeżdżacie umyślnie dla nas. Ach! jakie to szczęście! jaka dobroć! a jak ją cenić umiemy. Będziesz więc naocznym świadkiem swobody naszej, zupełnego przeistoczenia się twojej Monisi, w sercu jej nawet znajdziesz odmianę, bo teraz nierównie więcej i ciebie i wszystkich kocha. Żebyś wiedziała z jaką pilnością ja się teraz uczę, jak żałuję chwil straconych. Ach! jakże ciemną byłam!
Ale kiedy masz przyjechać, nie będę ci napróżno opisywać tego co się u nas dzieję: powiem tylko, że wierzyciele w rozmaite korzystne wchodzą układy i że pan T*** ma nadzieję, że daleko znaczniejszą część majątku naszego ocali, niżeli się z razu spodziewał. Ojciec tak zdrów i wesół jak nigdy nie był. Mama opowiedziała