Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/109

Ta strona została przepisana.

»Nie bój się synu — i Ojciec i Bóg ci przebaczył; wszak czujesz to przebaczenie w uspokojonem sumieniu?«
Na te słowa podniósł głowę ten drugi syn marnotrawny i z pełnych łez oczu, pogodne błysnęło wejrzenie: lecz klęczał jeszcze, bo człowiek Boży, ręce nad nim wyciągnął, jakby błogosławiąc go; a tymczasem piękny i miły chłopczyna, a który strwożony jękiem i łzami Ojca, oddalił się był nieco, przystąpił do niego; jedną rączką głaskał go po twarzy, w drugiej trzymał nadwiędłe przyłaszczki, które idąc za trumną Dziada, pomimowolnie przy drodze był zerwał.




Tydzień bytu dwuzłotówki.
Opisany przez nią samą[1].


W młodzieńczym, a niemal w dziecinnym jestem jeszcze wieku, urodziłam się lat temu dziesięć; podobna do narodu, w którym byt mój toczę: o pierwiastkach znakomitego szczepu mojego, o czasie, kiedy istnieć zaczął, nic z zupełną pewnością powiedzieć nie mogę. Może sięga pierwszych dni stworzenia świata, a przynajmniej

  1. Pomysł tej powieści nie jest bynajmniej nowy: Francuzi, Niemcy, Anglicy mają podobne; u nas nawet Krasicki zwięźle i dowcipnie przemiany i podróże czerwonego złotego opisał, w tomie drugim dzieł swoich; ta jednak powieść nie jest ani tłómaczeniem ani naśladowaniem, napisaną była oryginalnie w r. 1826, w chęci dogodzenia ciekawości jednej osoby, która przypatrując się dwuzłotówce z roku 1816, rzekła: »Szkoda, że mówić nie umie, ileżby nam powiedziała rzeczy«.