i Stanisławem; pokojowiec wziął worek z mąką i ruszył za niemi. Ciągła była przez długą drogę rozmowa: jak wszystko rozporządzić, ułożyć, jakie dać potrawy a szmer słów głuszony był tylko odgłosem szybkiego stąpania i szelestem pęku kluczy, wiszących u pasa niewiasty.
Czytelnicy może jeszcze niezupełnie się domyślają, o kim tu mowa? jak pogodzić rodzinę królewską, z młynem, z kluczami? To zdarzenie jest jednak zupełnie prawdziwe i wcale nie nadzwyczajne, gdy wspomnimy na dawnych czasów dziwne wypadki, a proste obyczaje. Jeszcze dziś na pół drogi między Częstochową i Krakowem, przy źródle rzeki Warty, jest miasteczko Kromołów zwane; jeszcze dziś stoi młyn Raczkiem od rodziny młynarskiej przed laty tam zamieszkałej, przezwany; jeszcze dziś pokazują w nim miejsce, gdzie na prostym drewnianym stołku siedziała raz pani Tarłowa, starościna goszczyńska pilnując dokładnago mlewa swojej pszenicy i mąk odbierania, kiedy jej dać dano, że zjedzie na nocleg do jej domu król, a brat jej Michał. Nie była ona jednak rodzoną, ale stryjeczną jego siostrą. Michał Korybut Wiśniowiecki był jedynakiem; lecz wychowany przez matkę jego Gryzeldę z Zamojskich księżnę Jeremiową Wiśniowiecką, przez nią za mąż wydana, od niej jako córka, od jej syna jako rodzona siostra uważaną była. Księżna Jeremiowa z bogactw przywiedziona do niedostatku, z szczęścia pogrążona w niedolę, zawczesną śmiercią męża, zawsze znajdowała w Kromołowie przytułek i pociechę. Przyjmowana jakby matka od starosty goszczyńskiego, dopóki żył, nieinaczej witaną była od zacnej i prostomyślnej wdowy jego; a trzy ich córki: Anna, Maryanna, Helena, syn jedyny Józef, który był w szkołach w Warszawie, i bratanek Stanisław Tarło,
Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/129
Ta strona została skorygowana.