dodawała im dzielności wskazując na wizerunki zdobiące ściany jej komnaty, rozjaśnione blaskiem kilkunastu świec jarzących. »Niech się gmin dziwi, — mówiła nakoniec — żeś ty królem został; tyś bynajmniej dziwić się temu nie powinien: nie jeden król potężny, nierównie dalej od tronu się rodził. — Od kogożto ród Wiśniowieckich początek swój wiedzie? od tych samych książąt, z których powstał ów król Jagiełło, którego dzielne potomstwo Polsce, Czechom, Węgrom, królów, — Litwie i Rusi tyle książąt wydało. Z kim łączyli się ojcowie twoi? z krwią książąt udzielnych, z krwią Chodkiewiczów. Kto był nad dziadem twoim? oto patrz, ten Dymitr, który razem męczeńską i bohaterską śmierć poniósł; którego drgające serce Turcy z przebitego strzałami ciała dobyli, a pokrajawszy jedli, chcąc nabyć odwagi jaka w nim była[1]. Któż był ojcem twoim? bohater, który od dzieciństwa wojennym tchnął duchem, którego spojrzenie, choć słabo pędzlem tu zatrzymane, jeszcze do męztwa zagrzewa.
- ↑ Dymitr Wiśniowiecki syn Aleksandra księcia i Skorucianki, był wielkim mężem; szczodrobliwością i wspaniałością serca równał się królom, odwagą i męztwem, nikt z nim równać się nie śmiał. Tatarów, Turków, Wołochów, własnym żołnierzem gromił; od Cara Iwana przeciw Tatarom był wzywany, i dopomógł mu do ich zwyciężenia. W roku 1562 ciężko zachorował; troskliwy o tak drogie dla ojczyzny zdrowie, Zygmunt August swoich własnych lekarzy mu posłał. Sławą jego imienia wzbudzona Wołosza ofiarowała mu hospodarstwo; on je przyjął; ale większa liczba Wołochów ogłosiła w tymże samym czasie hospodarem niejakiego Tomszę, który wojsko miał liczne. Nie ustąpił jednak śmiały Dymitr, z garstką żołnierzy potykał się z Tomszą; lecz uledz musiał przemocy, zwłaszcza, że i chorym był jeszcze. Pojmanych jego żołnierzy, poobrzynawszy im nosy i uszy, poodsyłał Tomsza wolnych do Polski, ale Dymitra i towarzysza jego Jana Piaseckiego, herbu Zabawa do Stambułu jako buntownika odesłał. Tam z jednej strony