czniej. — Na ten widok mocny rumieniec okrył twarz księżny, krew ledwie jej z oczu nie trysła. — »O Boże! — wyrzekła z boleścią — takiż to owoc wszystkich zabiegów moich! takie życzeń spełnienie! o my nędzni ludzie! Jakże często wysłuchując żądań naszych, srogo nas karzesz Panie?«
Kiedy tak skłoniwszy głowę gorzko dumała, uchyliła się zwolna drzwi od komnaty, i słowa: Czy wolno? wyszły z ust jaśniejącej radością starościny. Opoiwszy, nakarmiwszy gości swoich, troskliwa o wywczas stryjenki i brata, odważyła się przerwać im rozmowę, chcąc do spoczynku nakłonić. Nie zadziwił ją wcale stan uśpienia królewski. »Niebożątko! — powiedziała zcicha, — już to dobrze po północy, kur piał dwa razy«. A zwoławszy służebnych dworskich, zanieść go kazała z krzesłem do przeznaczonej mu sypialni; i nie odeszła dopóki go nie zobaczyła wygodnie leżącego na własnem jej łóżku. Napół tylko ocknął się król Michał, i w śnie głębokim resztę przepędził nocy. Podobnyż sen ogarnął wnet wszystkich, i panów dworskich leżących pokotem w jadalnej izbie, i starościnę z córkami mieszczącą się na ten raz w ciasnej komorze, i całą podochoconą służbę królewską w stajniach, spichlerzu i stodołach rozkwaterowaną, i zmęczoną czeladkę: jedna tylko księżna nie zmrużyła oka, nie położyła się nawet.
Kiedy nazajutrz wraz ze w schodem słońca, syn wszedł do niej na dobry dzień i pożegnanie, nie wyrzekła słowa o tem co się stało; chciał ją przepraszać za mimowolne uchybienie — nie dała; ale błogosławiła go z uczuciem. On zaś ucałował jej nogi, pożegnał się serdecznie z siostrą, podziękował za miły i wygodny nocleg, gościnne przyjęcie, siostrzenicę i wszystkich domowych
Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/142
Ta strona została skorygowana.