....Byłem nareszcie i ja na jednem z owych posiedzeń czyli obiadów czwartkowych u króla Stanisława Poniatowskiego, o których marzyłem w snach moich śpiąc i na jawie, do których należeć sądziłem być najwyższym zaszczytem, których byłem ciekawszy jak Rozyna Paryża, a Muzułman raju. Byłem i przyznam, że co rzadko się trafia, rzeczywistość odpowiedziała prawie zupełnie oczekiwaniu mojemu; tylkom ja sam nie odpowiedział sobie — bo w moich marzeniach, więcej miałem przytomności i dowcipu. To szczęście, tak oddawna żądane, a którego użyć na chlubę moją wcale nie umiałem, wczoraj mnie spotkało; za świeżej pamięci umieszczę w notatach moich, dokładny opis tego wszystkiego com tam widział i słyszał; będzie to niejakie wynagrodzenie za śmieszną w moim wieku nieśmiałość, będzie zasiłek do zapasów, które zbieram od lat kilku w celu utworzenia z nich kiedyś zajmujące dzieło pod napisem: »Historya ludzi z którymi żyłem«.
Blisko od tygodnia w Warszawie, zaraz po przyjeździe starałem się być przedstawionym królowi i złożyć mu dzięki za wyświadczone mi dobrodziejstwo, pierwsze udało się: byłem na pokojach w niedzielę; król przyjął mnie uprzejmie i łaskawie; ale co o wdzięczności, ani słowa wspomnieć nie dał, owszem przepraszał, że dary jego tak późno mnie doszły. Historya wyda kiedyś bezstronny wyrok o Stanisławie Auguście, wiele mu zarzucić będzie musiała i dziś ma on już sobie przeciwnych;