Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/152

Ta strona została przepisana.

snycerstwo, że najszczęśliwszy, kiedy przestawać może z artystami lub przypatrywać się ich dziełom. Co środa daje dla nich obiady i mówią, że je woli od naszych czwartkowych. Ma zawsze koło siebie kilku sławnych malarzy, którym nieskończone daje roboty. Cassanelli umyślnie z Wenecyi sprowadzony, maluje mu widoki Warszawy i jej okolic; Bacciarelli wykonywa historyczne obrazy, a najczęściej twarze kobiet z pierwszych piękności naszych bierze i wybornie trafia. Tenże Bacciarelli równie utalentowany jak pracowity, jest na czele malarni zamkowej: tam pod jego przewodnictwem wielu z młodzieży odkrywa, rozwija przyrodzone talenta; król w tej malarni skoro może, całe godziny przesiaduje: sądzi, zachęca, gani, chwali, ocenia. Choć sam nie rysuje, tak biegłym jest znawcą i oko tyle ma trafne, że nieraz samemu Bacciarellemu uwagę jaką zrobi; ten według niej poprawi, doda lub ujmie, i robota jego zawsze na tej uległości zyszcze. Wszystkie te piękne gmachy za dzisiejszego panowania powstałe, wzory dobrego smaku, chociaż przez biegłych architektów stawiane, nie byłyby przecież takimi, gdyby król sam każdego planu nie był rozważył, poprawił, a często i w wykonaniu zmienił. Pałac w Łazienkach trzeci raz się upiększa, ale też i potomność nazwie go bezwątpienia gustownem pieścidłem. Patrz, w jakie to król szczegóły wchodzi.
I to powiedziawszy, zaprowadził mnie do marmurowego stolika, na którym był ustawiony model sali Łazienkowskiej: ściany obite jak być miały, obrazy, kolumny, krzesła, inne sprzęty.
— Każdy pokój znaczniejszy tak pierwej dla króla wypracowanym bywa — powiedział jeszcze Wyrwicz —