bało, albo że autor jego zjadł obiad mądry obok majestatu.«
Słuchali wszyscy z niejakiem zdziwieniem tej śmiałej i dość długiej mowy; jam się ledwo nie zadławił kością wybornego kwiczoła, bom myślał że to i do mnie przytyk, a król powiedział: »Czemuż tedy waćpan, mości panie starościcu, nie piszesz więcej, i nie pokażesz drugim jak pisać?« — »Od świtu do późnej nocy próżnować, moja robota cała, odpowiedział wesoło.« — »I jeść i zapijać, dodał Wojna, bo w rzeczy samej, w znacznej liczbie półmisków, potraw, jarzyn, ryb, melszpejzów, pieczystego, ciasta, które ciągle roznoszono, on mało który opuścił, każdy dzielnie popijał, a właśnie trzymajc biszkopt umaczany w winie, w czasie przymówki Wojny, powiedział nie tracąc fantazyi: »Ja nie jestem wcale za pasterskiej, bez kuchni życiem:
Wolę biszkopt niż żołędzie;
Kłoś żołądź smaczną rozumiał,
Bo chleba upiec nie umiał.«
»I dajesz tego gustu oczywiste dowody, rzekł ze śmiechem Naruszewicz, ale nie wiem, czy tak długo udawać ci się będzie. Oto pan Zabłocki, to wzór młodzieży, skromny, mało je, mało mówi..« »A wiele pracuje, przerwał Wyrwicz, wiem że i dziś nie z próżnemi rękoma tu przyszedł.« — »Czy tak? zawołał król, cieszę się bardzo. I cóż takiego? czy nowa komedya« — »Tak jest, Najjaśniejszy Panie, odpowiedział Zabłocki podnosząc się, czekam tylko z złożeniem jej u stóp WKMości końca obiadu.« — »Kiedy nas taki deser czeka, skończcież żywo roznoszenie tego co na stole, zawołał król na