52. Gęsi moc wielka w łęgu szczebietliwych,
Kaczek łakomych, łabędzi[a] krzykliwych;
W domu obfitość sadowi się wszędzie
Kurów po grzędzie.[1]
53. Lecz też do stołu nielada potrawy
I gołębiniec[b] rodzi nam dziurawy;
Połcie też w domu z niemałą pociechą
Wiszą pod strzechą.
54. Leśne bogactwa nieoszacowane
Hojnym Polakom od Boga są dane,
A kto je sobie chce dobrze uważyć,
Może ich zażyć.[2]
55. Po ziemi łanie i sarneczki żartkie,
Po drzewie ptastwo igra sobie wartkie,
Do barci niosa[c] pracowite roje
Zdobyczy swoje.[3]
56. Ryb też dostatek prawie dobrej wody
Rodzą jeziora, stawy, rzeki, brody.
Owa Polakom na niczem[d] nie schodzi,
Wszytko[e] się rodzi.[4]
57. Chocia Bańskich miast nie mamy, nic o to,
Samo do ręku przychodzi nam złoto;[5]
- ↑ Łęg, lub łąg, lasy albo łąki na błotach. Kurów gen. pl. zawisł od wyrazu obfitość; kur kogut.
- ↑ A kto je sobie chce dobrze uważyć, a kto dobrze zważa na leśne bogactwa, wymienione w następnej wrotce, może ich używać.
- ↑ Żartkie, wartkie, synon. prędki, szybki; barć, i, ż, przytułek dla pszczół nieruchomy w żywych drzewach w lesie, zwykle wycinane w sosnach.
- ↑ Prawie, ze wszystkiem, zgoła, całkiem. Brody, mielizny, miejsca gdzie miałka jest woda. Owa, przysłówek od zajimka ów, owa, owo; ma dwa znaczenia. 1) czy być może, ażali, si forte; 2) zgoła, krótko mówiąc, jak w tem miejscu.
- ↑ Bańskich miast; Linde: węgierskich miast (Banat, Ban).