wiejskiego dworku; jeżeli oprócz Nowéj Heloizy i kilku innych romansów, będących wówczas w modzie jak np. Walerya baronowéj Krüdener, nie zdołała podążyć nawet okiem za orlim lotem poety: — to musiało tam być coś w charakterze kobiety, co braki owe wynagradzało.
W parę lat po smutnéj rozłące, na wiosnę 1823, kiedy go odwiedził Odyniec, poeta deklamował mu tłómaczenie z Byrona: „Pożegnanie Child-Harolda“. Słowa: „Czegóż mam płakać, za kim i po kim, kiedy nikt po mnie nie płacze“ — przypomniały mu dzieje jego serca; wzruszony, zbladł jak chusta i upadł na ziemię w omdleniu. Kiedy ogłosił drugi tomik swoich poezyj tegoż 1823 r.[1], zwrócił się do swéj Maryi, nazywając ją „siostrą swoją;“ przypomniał, że oni pobratani „nie krewnym łańcuchem, ale umysłem i duchem;“ prosił ją, „by inném okiem spojrzała w przeminione lata i pamiątki kochanka przyjęła z rąk brata“. A gdy w r. 1824 miał się nazawsze z Litwy oddalić, przypomniał w jéj sztambuchu, pod datą 22 października, znane słowa Dantego, że niema większéj boleści nad rozpamiętywanie czasów szczęśliwych wśród nędzy i pod tém mottem skreślił smętny czterowiersz:
Bolesne mię dni błogich wspomnienie spotyka,
Chociaż mię dziś Marya w swój imionnik przymie;
Bo gdym do swego Maryą wpisał imionnika,
Wpisałem tylko jéj imię.
Postać Maryi długo, bardzo długo jeszcze przesuwała się przed oczyma duszy poety: w snach i widzeniach zjawiała się jak niebianka — („więcéj boska, bo
- ↑ W spisie prenumeratorów można było czytać nazwisko: Marya Puttkamer.