Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/048

Ta strona została uwierzytelniona.

jakie napotykamy w pojedyńczych poezyach, balladach, sonetach i w Dziadach. Zastrzegam tylko, że obraz będzie niedokładny, ułamkowy.
Co do postaci zewnętrznéj dwa jedynie szczegóły wymienić tu mogę: Maryla miała oczy niebieskie i „złote włosów pierścienie jak zwiędła cyprysu gałązka“. Była piękna, bogata (ojciec „pierwszy urzędnik w powiecie“), „tłumem gardziła bez braku,“ „choć jéj kto kocham mówił po sto razy, nie rzekła nawet i lubię“. Jest to rys nadzwyczaj ważny: nie była płochą, zalotną, wyróżniała się od wielkiego ogółu swoich rówienniczek: pozwalała przypuszczać, że za wyższym goni ideałem. Była tak czuła „jako na trawce wiosenne puchy, które lada zefiru zwiewają podmuchy i lada rosa obrywa;“ a od cienia smutku ukochanego jéj wesołość gaśnie. Nie składała atoli żadnych przysiąg, nie dawała obietnic; kochanek nawet „przez sen nie miał nadziei“. Wprawdzie Gustaw w przystępie obłąkania nazywa ją „wyrodkiem niewiasty;“ wyrzuca jéj zaślepienie złotem i „honorów świecącą bańką wewnątrz pustą“; przeklina ją, że „sercem oziębłém, obojętną twarzą, wyrzekła słowo jego zguby;“ — ale w chwilach przytomności musi wyznać, że ona była niewinna. Zgrzeszyła może brakiem woli, energii, nie chcąc się sprzeciwiać rozkazowi rodziców; a może téż fatalność tylko należałoby obwinić, że ona kochała go jak brata jedynie, jak przyjaciela... Może kochanek ulegał złudzeniu i oburzał się potém na lubą, że go „chce wciągnąć w rozmowy potoczne, wczorajsze, zawczorajsze i zaprzeszłoroczne...“
Maryla wychodzi za mąż. „Dość było wyrazu, — powiada poeta — ażeby postać godna równać się z niebiany, zamieniła się w posąg z lodu uciosany!“ Są-to