tą ich częścią, która się w poezyi spółczesnéj europejskiéj lubowała. Uczucie nieszczęśliwie się kończy z nader licznych powodów; — a zawsze lubi się osłaniać jakąś tajemniczą zasłoną wstydu czy dumy. Kto nie chce doznać zawodu, niech je tak wysoko umieści, ażeby żadna ludzka ręka dosięgnąć go i rzucić w błoto nie mogła. Najprostszym ku temu środkiem jest idealizowanie... Nikt takiego zidealizowanego uczucia wydrzeć nie zdoła. Taką wydaje mi się ogólna społeczna podstawa, na któréj się wznosi posąg Aldony osłonięty krepą... Może w ten sposób poeta choć na chwilę ją pojmował; chwila ta byłaby dostateczna do usprawiedliwienia mojego poglądu. Bądź co bądź, Aldona jest obrazem namiętnego serca, zatrutego zbyt wcześnie.
Zanim przyjrzymy się dalszym postaciom stworzonym przez poetę, musimy raz jeszcze zajrzeć w głąb jego serca i drgnienia jego, o ile uwydatniły się silniéj, policzyć.
Jeżeli mamy zawierzyć biografom, którzy czasami zanadto wyzyskują przysłowiową wrażliwość dusz poetyckich, Mickiewicz niejednokrotnie czuł choć chwilowy tylko pociąg ku rozmaitym pięknym twarzyczkom zarówno w Wilnie jak w podróży krymskiéj, zarówno w Moskwie jak w Petersburgu; przytaczają nawet imiona i nazwiska tych wyróżnionych przez poetę kobiet; szczegóły jednak podawane przez nich są tak nieliczne i tak mało znaczące, że niepodobna utworzyć z nich sobie dokła-