za tobą wszędzie, każdy świata kątek będzie mi z tobą miły, bo miłość z najdzikszéj pustyni zdoła uczynić ogród rozkoszy... i t. p. Wzniosłe-to i wielkie słowa, dopóki się dwa serca kochają, dopóki są „harmonijném ożenione brzmieniem:“ ale komiczném echem odbijają się w duszy, która gwiazdy swojéj na inném szuka niebie. Tadeusz robi jéj chłodną uwagę: — Czyś z rozumu obrana? mam-że włóczyć za sobą markietankę!.. Telimena znajduje bardzo prędko odpowiedź, która, charakteryzuje najlepiéj cel jéj wszystkich szlochów i czułości: „To my się pobierzem!“ Zapewne!...
Dziwna rzecz! wszakżeż ona sama w owe czułości nie wierzy... zachowuje tylko pozory. Kiedy hrabia, chcąc wojennemi czynami na jéj miłość zasłużyć, ruszał z wojskiem; obdarza go kokardą oddartą od sukni, na piersiach mu ją „przyszpila“ i napomina, żeby, wstąpiwszy w wojenne zapasy, obracał czułe spojrzenie na kolor kochanki:
Niech cię ten kolor wiedzie na działa ogniste
Na kopie błyszczące i deszcze siarczyste.
A kiedy się rozsławisz walecznemi czyny,
I gdy nieśmiertelnemi przesłonisz wawrzyny
Skrwawiony szyszak i hełm twój, zwycięstwem hardy:
I wtenczas jeszcze oko zwróć do téj kokardy,
Wspomnij, czyja ten kolor przyszpiliła ręka...
Ale w téjże saméj uroczystéj chwili, kiedy hrabia, przyklęknąwszy, całuje podaną sobie rękę,
Telimena zbliżyła do oka
Chustkę a drugiém okiem pogląda z wysoka
Na hrabię, który żegnał ją, mocno wzruszony;
Ona wzdychała — ale ruszyła ramiony”...
Podczas nieobecności hrabiego, zaręczyła się z rejentem, nie pomnąc ani o kolorze kokardy, ani o łzie,