Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

nie włościan — "ja do rady młoda; co pan urządzisz, na to całém sercem zgoda.“ — Drzemią w niéj piękne uczucia; potrzeba je tylko potrącić, sama na wypowiedzenie ich jeszcze się nie zdobędzie:

Jeśli włość uwalniając zostaniesz uboższy,
To, Tadeuszu, będziesz sercu memu droższy:
O moim rodzie mało wiem i nie dbam o to;
Wsi nie lękam się....
Pracy téż nie lękam się, bom młoda i zdrowa,
Umiem chodzić około domu, nosić klucze;
Gospodarstwa, obaczysz, jak ja się wyuczę!

Jéj dalsze rozumowanie wysnuwa się całe z poważnéj myśli, rzuconéj przez Tadeusza — już nie lubi miasta, nie lubi zabaw; utrzymuje, że ją więcéj bawiły koguty i kurki aniżeli świecidła stołeczne, chociaż widzieliśmy, że się temi „kogutami i kurkami“ zajmowała „z nudy.“ Sama więcéj dla siebie niż dla Tadeusza daje wyjaśnienie, wytłomaczenie się:

Jeśli czasem tęskniłam do zabaw, do ludzi —
To z dzieciństwa...

Ach, teraz już dorosła panna — za parę godzin narzeczona!...
W tym dniu zaręczyn dopuściła się jednego, jedynego samowolnego czynu — w zakresie strojów... tak że przez Telimenę po raz pierwszy w życiu za upór została złajana. Nie chciała wziąć na siebie modnych sukni — wypłakała sobie „ubranie prostacze.“ Choćby dla tego jedynego czynu warto poznać, jak wyglądała Zosia w owém „ubraniu prostaczém:“

Spódniczkę miała białą, długą; suknię krótką
Z zielonego kamlotu — z różową obwódką,
Gorset także zielony, różowemi wstęgi
Od łona aż do szyi sznurowany w pręgi,