grobem moim niczego żądał, a za to za grobem o wszystko się upomnę“. — W takich-to wyrazach kreślił żądzę uwieńczenia głowy swojéj laurem poetyckim...
Lubił samotne przechadzki wśród fantastycznych cieni nocy; w dzieciństwie odczytywał Iliadę Epopeja greckiego narodu, wyolbrzymiająca rzeczywiste kształty i siły ludzkie do potęgi nadprzyrodzonéj, zrodziła w nim chęć dorównania jéj w praktyce. Juliusz był w pismach i w życiu prawdziwym poetą w tém znaczeniu, jakie od czasów Platona „istocie lekkiéj, skrzydlatéj i świętéj“ nadano: — brał rozbrat ze światem realnym. W chwilach zastanowienia się sam to doskonale odczuwał. Mając lat 23, pisał do matki (z Paryża): „Darujcie mi, bo ja w dzieciństwie kształciłem się tak, abym nie był podobnym do ludzi; a teraz dopiero pracuję nad sobą, aby być podobnym do człowieka“. Jeszcze późniéj, pod koniec życia, pisał: „Wstyd mi wielu melancholij byrońskich; strach, aby one nie zaraziły innych“.
Był dumnym, w sobie zamkniętym; wszystko do siebie tylko odnosił. W r. 1832, kiedy wychodziły pierwsze 2 tomiki jego poezyj, umarł wielki poeta niemiecki — Goethe. W listach Słowackiego z tego czasu znajdujemy wyznanie, które doskonale charakteryzuje jego uczucia: „Dowiedziawszy się — powiada — o śmierci Goethego, pomyślałem sobie, że Bóg go wziął z tego świata, ażeby dla mnie, wydającego poezye, zrobił miejsce na świecie“. Miał wówczas rok 23-ci. Takie same mniemania panują u niego i pod względem miłości. Dla niego wszystko istnieć, ruszać się musiało, ażeby mu byt na padole płaczu znośniejszym uczynić...
Słowacki kochał się kilka razy.
Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.